Hyeres - II podejście 15-26.04.2005


Zaczęło się jak zwykle: przebudzenie ze snu zimowego, kilka telefonów, kilka pomysłów i wypadło na to że jedziemy na południe Francji. Uczestników było wielu ale na placu boju został Remis i ja.

Wyprawa:
Wybraliśmy się Oplem Astrą (typ Westfalia ?) + przyczepa na sprzęt windsurfingowy. Do przejechania w jedną stronę ok. 2200 km licząc z Warszawy.
Jeżeli chodzi o drogę to najgorzej jak wiadomo jest w Polandzie a reszta idzie gładko, autostrady w Niemczech i Francji są godne pozazdroszczenia, szczególnie jak wjeżdżamy z powrotem do naszego pięknego kraju.

Na miejscu:
Opcji na zatrzymanie jest kilka : hotel, camping lub plaża. My wybraliśmy plażę La Madraque w wersji All Inclusive czyli "jak pościelesz tak się wyśpisz".
Przy tej okazji mieliśmy przyjemność obcowania z naturą, silnym wiatrem nawet w nocy a także któregoś razu na plaży odbyła się impreza techno.

Spot:
Półwysep Hyeres jest kształtu odwróconej litery T i wraz z brzegiem tworzy dwie zatoki na wiatr z zachodu i ze wschodu. Na jakiejś tablicy wyczytaliśmy że ta wschodnia jest bezpieczniejsza bo niby płycej i fale są mniejsze.
Osobiście uważam, że jedna i druga jest bezpieczna o ile pływa się na kierunku wiatru do brzegu a z falami to bywa różnie, po zachodniej stronie są regularne i łatwo jest wystartować zaś podczas naszego pływania po stronie wschodniej robił się kocioł w postaci załamujących się fal, białej piany dużej ilości ludzi itp.

Siła wiatru i pływanie:
Na 8 dni pobytu dostaliśmy 6 dni wiatru w podziale : 3 dni 7-8Bf, 3 kolejne to 4-5Bf.
Strona zachodnia plaża La Madraque to miejsce w którym spędziliśmy pierwszą część pobytu.
Pierwszy dzień to pływanie na dużym zestawie bez niespodzianek – rekonesans akwenu i rozgrzewka, kolejne dwa dni to walka na wave-ówce z żaglem 4.5 (przypominam że ważę 96 kg) i czasem miałem wrażenie że nie mogę nad tym zapanować, Remis w tym czasie używał 4.7 i miał największy żagiel na akwenie?.
Po zakończonym dniu można było na plaży zobaczyć porzucone połamane maszty, porwany żagiel w koszu itp.
Standardem w takich warunkach wydają się różne ewolucje: front loop, back loop, table top, cheese roll. Lokalesi potrafią pływać i jest na co popatrzeć.
Zaskoczeniem także jest rozpiętość wiekowa i to że pływa tak dużo kobiet. Raz widziałem jak przyjechała na plażę babka o wyglądzie "księgowej" ,rozłożyła komplecik wave-owy, kask na głowę i poleciała przez fale w akwen.
Strona wschodnia ugościła nas dwoma dniami na zestawy slalomowe i jeden dzień kotłowania na 4.5.

Wrażenia ogólne
Było naprawdę zaje-fajnie!!!, silny wiatr, super warunki, nowe doświadczenia z falą (na i pod).Nic dodać nic ująć, lepszego rozpoczęcia sezonu nie mogliśmy sobie wymarzyć.
Poznaliśmy także ciekawych ludzi, tu ukłon do Wojtka z którym pływaliśmy i obchodziliśmy jego imieniny na plaży (dzięki za zaproszenie).
Jakby kto się pytał to jestem już spakowany na kolejny kwiecień w Hyeres.

.:: wykonanie - Mike : współpraca - cała grupa ::.