Francja kwieceń 2007

Squad: Romek-Szaman, Carlito oraz Tomeq.
Jak zwykle problem z zapakowaniem się: ojciec chce wziąść jak najwięcej waveówek, Carlito zabiera swoje najnowsze zdobycze: Fanatic Skate z 2006 roku + nówki żagle Gaastry. Dzięki uprzejmości Prezesa korzystamy z TomToma, który prowadzi do samej plaży we Francyji. Po zapakowaniu 6 desek na camping i dwóch box'ów po brzegi - (no cóż nazbierało się sprzętu) ruszamy w podróż. Przejazd przez Polskę bez komentarza - każdy prosty chłop kubański zamiast budować drogi to robi to co zwykle. Szybki sen przed granicą w Zgorzelcu i ruszamy dalej. Obowiązki są ściśle rozdzielone: TomeQ "kręci" podpory na postoju (+dziewczyny jak są), Romek-Szaman robi papu (czyli opiekuje się nami jak kwoka jak to Carlito określił) a Carlito motywuje wszystkich do wytrwałej pracy (w końcu manager) ;-). Byłbym zapomniał Carlito jako manager opiekujący się swoją ekipą zadbał by nic nam nie brakowało (kto był ten wie). Po przejechaniu Niemiec i wkroczeniu do Francji - zaczyna mnie(TomeQ) boleć ucho (dosyć mocno), jedynym sposobem walki z bólem jest telefon do Polski przy pomocy gorącego czajnika ? Z tego powodu Major bardzo markotny bo kto będzie walczył jak nas ktoś zaatakuje? Podróż jest całkiem przyjemna bo mamy łóżko w samochodzie. Francja wita nas ciepłem i słońcem oraz wąskimi, nastrojowymi uliczkami. W końcu wita nas plaża w A'lmanarre. Niestety na razie nie wieje i czekanie na wiatr wypełnia odpoczywanie po podróży: czytanie książki, spacer po plaży i do surfschopu. Carlito jako czołowy manager swoim sokolim wzrokiem znajduje kilka pokrowców na deski które sales-manager największy w północno-wschodniej Polsce nie omieszkuje zabrać. Dzięki Karol za wsparcie "Wysocki Team".
W końcu wiatr zaczął wiać. Żagle około 5.5-6.5 w zależności kto ile je na obiad. Radość była wielka z powodu widocznego na załączonych obrazkach.
Byłbym zapomniał, na wodzie jak słabo wiało trenowali zawodnicy na RS:x'ach. Była chyba też kadra z Polski bo widzieliśmy ich samochód. Najfajniejsze było jak wyszli na wodę kiedy my pływaliśmy. Jedna zawodniczka podczas walki w wodzie z żaglem 12m2 wyła jak mysz w połogu - pływanie na czymś takim to chyba za karę.
Na plaży poznaliśmy Polaka Żiżu, który służył 15 lat w legii cudzoziemskiej. Sporo nam opowiedział o Francji i dał wspaniały koncert na gitarze w naszej przyczepie. Opowiedział także o zwyczajach we Francji i od tego czasu zacząłem jeść oliwki oraz pistacje.
Po 3 dniach pływania czas na mycie żagli z soli i mocowanie sprzętu na dachu i podróż do Polandu. W drodze do domu we Francji zatrzymujemy się w amerykańskiej restauracji na stek itp.
Wspaniałe pływanie chociaż pozostaje niedosyt, że tylko 3 dni. Acha no i te oryginalne krosanty z dżemem oraz bagietki z rana - to imponuje i to może się podobać.
Zdjęcia by Carlito & TomeQ.
by TomeQ

Koncert Żiżu.
film1 film2
.:: wykonanie - Mike : współpraca - cała grupa ::.