El Tur 09-2007

Kolejny wyjazd do Egiptu i ponownie El Tur. Może to jest już nudne ale po co szukać innych miejsc jeśli tutaj zawsze kiedy nie przyjadę wieje. Tak też było i tym razem. Całe 2 tyg. codziennie wiało i to nie jakieś popierdułki na 6m, tylko konkretny wiatr. Ale po kolei.

Wyjazd zorganizowany ponownie przez FunSurf, ja jako stały klient otrzymałem nawet rabat :-) W tym roku postanowiłem zabrać ze sobą swój sprzęt, i była to dobra decyzja. Zabrałem ze sobą 2 deski oraz 3 żagle 4.3m, 5.2m oraz 5.9m - ten ostatni niepotrzebnie :-) Obawiałem się trochę transportu sprzętu samolotem i czy wogóle przyjmą tyle bagażu, jednak wszystko odbyło się bez problemów a co ważniejsze nie zapłaciliśmy na lotnisku za przewóz sprzętu ani złotówki zarówno w jedną jak i drugą stronę. Oczywiście w drodze powrotnej trzeba było dać mały bakszisz - 5$ dla gościa który odbierał sprzęt.
Do El Tur przybyliśmy nad ranem ok. 6 godz. Wszyscy zmęczeni udali się na szybki sen, oczywiście poza instruktorem Michałem Wiśniewskim (nie mylić tym z ich troje). Michał jako, że chyba dawno nie pływał :-) , bo co to jest dla niego pół roku siedzenia w Dahab - nie napływał się tam chłopak ;-), od razu otaklował żagiel i poszedł pływać. Wielki respect, gość jest niesamowity w tym co potrafi zrobić na desce. Ja po niecałej 2-godzinnej drzemce też postanowiłem nie marnować czasu. Szybkie śniadanie i zabrałem się za rozpakowywanie sprzętu. Okazało się, że jedna z desek została uszkodzona na rufie podczas transportu. Jednak uszkodzenie to nie było groźne. Szybka akcja i niewielka dziurka została zaklejona plasteliną. Zanim rozpakowałem resztę sprzętu deska była gotowa do pływania. A warunki były pierwsza klasa. Oczywiście w ruch poszła najmniejsza deska JP 79L wave oraz najmniejszy żagiel jaki posiadam 4,3m. I ten zestaw był głównieużywany przez pierwsze 5 dni. Czasami brakowało mniejszego żagla, wiatr w szkwałach osiągał 34-37 węzłów. Czasami już późnym popołudniem co najwyżej zamieniałem deskę z 79L na 98L i dalej dało się pływać na 4,3m. Pozostałe dni to pływanie głównie na żaglu 5,2m dobrze dożaglowanym, wiatr 5-6Bf. Wiatr ok. godz. 15-16 pomału słabł i ze 3 razy użyłem jeszcze żagla 5,9m, jednak po całym dniu pływania na 5,2m nie używałem tego żagla dłużej jak godzinę.
Niestety w tym roku byłem tylko raz na wave beach. Nie było za bardzo chętnych do pływania na wavie. Raz udało mi się namówić jednego gościa - Wacława. Pływanie było super. Żagiel 4,3m, mała deska i super fale. Warunki były ostre. Przy jednym schodzeniu do wody wyrwało mi żagiel z ręki - maszt uderzył w ziemie i urwało przegub. Musiałem wrócić do bazy wziąć zapasowy i jeszcze popływaliśmy ponad godzinę. Niestety fotek z tego pływania nie mam nie było komu robić zdjęć.
Chociaż nie było chętnych do jeżdżenia na wave beach, jednak codziennie kilka osób pływało na swellu - też otwarte morze tylko bez przyboju, wypływa się z zatoki w dół z wiatrem na otwarte morze, jednak tam fale układają się inaczej niż na spocie wave, ale przy silnym wietrze też można poujeżdżać niezłe fale.
Wieczorami wszyscy byli zmęczeni całodziennym pływaniem, jednak czasami zdarzała się jakaś impreza. Jedna z nich w bazie windsurfingowej u Ricka zakończyła się niezłą masakrą bazy i walką na poduszki :-) Na drugi dzień z rana myliśmy w morzu wykładziny, dywany i suszyliśmy poduszki, które się nie podarły? :-)

Wyjazd jak najbardziej udany super ludzie i super atmosfera no i co najważniejsze super wiatr. Chyba za rok powtórka.
by Pienu


Bodydrag

360-ka
.:: wykonanie - Mike : współpraca - cała grupa ::.