Dahab 25.08-07.09.2003.

Dlaczego Dahab?
Zagraniczny wyjazd na deskę planowałem już od kilku miesięcy. Nie wiedziałem jeszcze gdzie pojadę ale chciałem żeby to był wyjazd bardzo egzotyczny. Po przestudiowaniu statystyk pogodowych oraz po rozmowach z osobami, które były już na takich wyjazdach wybór padł na Egipt - Dahab.
Dahab jest to niewielka miejscowość leżąca na południowo-wschodnim wybrzeżu półwyspu Synaj nad zatoką Akaba.
Przed wyjazdem zacząłem śledzić prognozy na Winduru, które jednak nie napawały optymizmem (max 3-4Bf i to głównie do 9 rano), ale teraz już wiem, że nie należy ich traktować jako wyrocznię a wiatru to tam nie brakowało.

Wybór biura
Teraz pozostał wybór biura podroży. Na początku brałem pod uwagę F2 z Krakowa. Jednak na jednym z wyjazdów na Hel poznałem jednego z grupowiczów (pl.rec.windsurfing) Pawła Lubowa który pracuje w WindTravel i po rozmowach z nim zdecydowałem się właśnie na to biuro. Paweł dokonał wszelkich formalności włącznie z rezerwacja deski (Screamer 105l). Jednak nie obyło się bez małej nerwówki, na kilka dni przed wyjazdem na grupie ws (pl.rec.windsurfing) pojawił się post, który rzucił cień na fachowość tego biura. Jednak w moim przypadku wszystko było w jak najlepszym porządku, i ja ze swojej strony mogę polecić każdemu z czystym sumieniem to biuro.

Wreszcie wyjazd
Wreszcie nadszedł ten długo oczekiwany dzień (24.08). Na lotnisku spotkałem Michała, którego poznałem na grupie i z którym ustalałem termin wyjazdu, i jego dziewczynę- Agnieszkę. I to właśnie z nimi spędzałem większość wolnego czasu po pływaniu, gdyż ja pojechałem sam.
Lot trwał ok. 4 godziny i ok. 17 tamtejszego czasu byliśmy na lotnisku w Sharam El Sheikh. Pierwsze co dało się odczuć po wyjściu z samolotu to upał - 40 stopni i zero wiaterku.
Przed lotniskiem czekały już na nas autobusy, które miały nas zawieźć na miejsce. Okazało się, że my do Dahab jedziemy busem- na szczęście klimatyzowanym, a było nas tylko 4 osoby w tym jeden nurek - Leszek, z którym to jak się później okazało mieszkałem przez ścianę w jednym hotelu i to właśnie z Leszkiem opróżniłem całe zapasy alkoholu kupionego w Polsce.

Dzień 1 - 25 VIII
Wstałem jeszcze przed wschodem słońca - nie mogłem spać chyba z wrażenia. Jednak z rana wiatru nie było. Przed 9 byłem już w bazie Mistrala, która znajdowała się około 100 metrów od mego pokoju. Wiatr nie był zbyt mocny - wziąłem żagiel 7,5m Natural NS, który był w sam raz żeby trochę się poślizgać no i zarezerwowaną deseczkę Screamer105 l. Niestety wiatr koło południa obsiadł i na dziś było koniec pływania.

Dzień 2 - 26 VIII
Z rana szybkie śniadanie i kilka minut po 9 byłem już w bazie. Na szczęście wiatr był trochę mocniejszy niż dzień wcześniej, jednak ja zdecydowałem się znowu na żagiel 7,5m - to był dobry wybór cały czas w ślizgu - momentami było za dużo i po kilku godzinach zdecydowałem się na 6,9 Disco. Zaliczyłem kilka ślizgów ale wiatr zaczął słabnąć. Poćwiczyłem przy brzegu helikoptera i ok. 14 zakończyłem pływanie. Po tych dwóch dniach pływania moje nogi wygladały okropnie - poździerane piszczele i stopy pokaleczone o kamienie- niestety nie wziąłem ze soba butów, rany te do końca wyjazdu nie pogoiły się a to ze względu chyba na słona wodę. Wieczorkiem spotkałem się z Michałem i Agnieszką i trochę podrinkowaliśmy.

Dzień 3 - 27. VIII
Z rana w drodze na śniadanie trochę zwatpiłem- wiatr znowu słabiutki, a więc po śniadaniu pojechałem do centrum Dahab do Polsko- Słowackiej bazy nurkowej Planet Divers i tam z jednym z instruktorów umówiłem się na popołudniowe nurkowanie. Po powrocie z miasta ok. 11 okazało się, że jednak rozwiało się a więc czym prędzej ruszyłem na wode. Wziąłem żagielek 6,9, który momentami był za duży. Chciałem go zmienić na 6,4 ale niestety wszystkie były zajęte. Baza Clubu Mistral przy Helnanie jest dosyć skromna - w sumie ok. 20 pędników, ale i osób pływających jest o wiele mniej niż na lagunie, w trakcie mego pobytu max 6 osób- tak więc tłoku nie było. Dobrze, że znalazłem w bazie jakieś stare buty windsurf. bo moje stopy dłużej nie zniosłyby kontaktów z ostrymi kamieniami. Tego dnia zaczęły wychodzić mi pierwsze waterstarty. Pod koniec pływania ok. 14 gdy wiatr zaczął siadać byłem skonany. Nawet starty z płytkiej wody już mi nie wychodziły- w sumie to już 3 dzień pływania a przede mną jeszcze 11. Po 17 odwiedziłem znowu bazę nurkową gdzie czekał już na mnie instruktor - Paweł. Szybki kurs teoretyczny i zaczęliśmy przygotowywać sprzęt. Po kilkunastu minutach schodziliśmy już do wody. Pod wodą spędziłem dokładnie 37 minut na głebokości 12 metrów, nurkowanie odbyło się na Mashraba Reef. Widoki pod wodą są piękne. Różne gatunki kolorowych ryb - to jest naprawdę niezpomniane przeżycie.

Dzień 4 - 28.VIII
Podobnie jak dzień wcześniej o 9 jeszcze nic nie zapowiadało super pływania. Zjadłem spokojnie śniadanie- jedzenie mało urozmaicone, codzienie- omlety z jajek, jakaś paskudna wędlina płatki kukurydziane na mleku i bułki. O 11 zszedłem na wodę. Na początek wziąłem 6,9 jednak po jakiejś godzinie pływania stwierdziłem, że jestem za mocno przeżaglowany, zmieniłem na 6,4 Disco i na tym żagielku cały czas pływałem w ślizgu. Waterstarty wychodziły mi już coraz lepiej ale jeszcze kosztują mnie sporo wysiłku. Tego dnia pływanie zakończyłem przed 15 z powodu bolących rąk- tego dnia zgubiłem jedna rękawiczkę co moja dłoń odczuła w późniejszym czasie.

Dzień 5 - 29.VIII
Dziś od rana wiało nieźle- po 10 byłem na wodzie, tego dnia pływałem na żaglu 5,4 - Triplexxx. Taki wiatr utrzymał się do 13 potem trochę siadło, zmieniłem żagielek na 6,9 Disco i jeszcze 2 godziny super pływania. Starty z wody na żaglu 5,4 wychodziły już bez żadnych problemów.

Dzień 6 - 30.VIII
Kolejny super dzień, jak zwykle o 9 byłem już w bazie. Dziś poznałem Muhameda- szefa bazy, który zaproponował mi zagielek 5,4 - który był w sam raz na dziesiejsze warunki. Najpierw zrobiłem kilka halsów, żeby sprawdzić czy żagiel jest odpowiedni, a potem zdecydowałem się popłynąć na lagunę- odwiedzić Michała, który tam pływał. Płynąc na lagunę ze spotu przy Helnanie trzeba płynąć pod wiatr - jest to ok. 1- 1,5 km w lini prostej. Dla mnie wystarczyło pięć niezbyt długich halsów i już byłem na miejscu. Najpierw wpłynąłem do laguny gdzie spotkałem się z Michałem. Na lagunie tłok jest straszny i trzeba uważac żeby nie wpaść na siebie bo niewiele osób przestrzega prawa drogi. Nie wiem skąd się wzięły opinie, że ta zatoka jest płytka. Płytko jest tylko przy brzegu a po kilku metrach od brzegu jest już głębia. Jednak mi bardziej odpowiadało pływanie na Zone 2 tzw speed - strefa za łachą piachu która tworzy zatokę, woda płaska jak stół, wiatr trochę silniejszy niż na zatoce i tu zbierają się amatorzy dużych prędkości. Na speedzie pościgaliśmy się troche z Michałem, ok. 14 wiatr zaczął siedać więc postanowiłem wrócić do siebie. Pływanie zakończyłem przed 15.

Dzień 7 - 31.VIII
Dziś znowu od rana pływanie na 5,4 - momenatmi było za dużo. Tego dnia próbowałem pływać na Shifcie 8’4 (99l), Jednak moje umiejętności były zbyt małe do tej deski - bardzo ostrzyła, chociaż łatwiej dało się ją wyprowadzać ze spinów niż Screamera. Przed 15 wiatr zaczął słabnąć jednak ja już nie miałem siły żeby zmieniać żagiel na większy i zakończyłem pływanie. Postanowiłem pojechać do miasta i pojeździć sobie na wielbłądzie- na szczęście była to krótka przejażdżka bo mój tyłek by tego nie wytrzyma- zbyt mocno trzęsie :) .

Dzień 8 - 1.IX
Tego dnia wiatr troche zelżał. Na wodę zszedłem o 9.30 na żaglu 6,4 disco jednak po kilku halsach musiałem zmienić na większy - 6,9m co i to momentami było za mało. Trzeba było wypływać dalej w morze żeby załapać się na jakieś szybkie ślizgi. W końcu postanowiłem poćwiczyć przy brzegu jakieś triki freestylowe- i nawet wyszedł mi dziś helikopter. O 13 było już po pływaniu.

Dzień 9-10, 2-3 IX
Pod względem windsurfingowym dwa najgorsze dni w czasie mego pobytu. Kompletnie zero wiatru. Postanowiłem trochę pozwiedzać. W mieście w jednym z "biur podróży" załatwiłem sobie nocną wycieczkę na Górę Synaj. Wyjazd z hotelu o 23 na miejscu byłem o 1.30. Po 3 godz wspinaczki pod górę byłem na szczycie. Jednak było warto bo wschód słońca był naprawdę piękny. No a teraz czekał mnie jeszcze powrót na dół. Zejście nie było już takie łatwe i przyjemne bo słońce zaczęło przypiekać, jednak całą powrotną drogę spędziłem w towarzystwie miłego Egipcjanina, który opowiadał mi o swoim kraju.
Kolejny bezwietrzy dzień spędziłem na snoorklingu w Blue Hole - słynna wśród nurków stumetrowa przepaść w platformie koralowej, niespełna parę metrów od brzegu. Przepaść jest połączona z morzem olbrzymią bramą na głębokości poniżej 53 m.
Te dwa bezwietrzne dni jednak się przydały moim poobijanym nogom i poździeranym do krwi dłoniom.

Dzień 11 - 4.IX
Od rana silny wiatr. Po dwóch dniach przerwy byłem już wygłodniały, a więc po szybkim śniadaniu ruszyłem na wodę. Na początek wziąłem żagiel 5,7 chociaż Muhamed proponował mi 5,4 no i niestety po kilku halsach musiałem zmienić bo byłem mocno przeżeglowany. Pływanie skończyłem po 14 kiedy wiatr zaczął słabnąć.

Dzień 12 - 5.IX
SUPER WIANIE - przy takim wietrze jeszcze w życiu nie pływałem. Na początek zszedłem na żaglu 5,4 - troche popływałem jednak wiatr ciągle się nasilał. Zmieniłem deskę na Shifta i żagiel 4,7m. To był dzień , w którym najwięcej razy zmieniałem żagiel - wiatr ciągle się nasilał a więc kolejna zmiana na 4,2 Vodoo a potem na 3,7m. Przy tym wietrze tworzyła się dosyć spora fala-start z wody nie był już taki łatwy, ale za to można było sobie nieźle poskakać na tych falkach. Po 15 byłem już całkowicie wyczerpany, a wiatr jeszcze się wzmógł i żagiel 3,7 był już za duży. Tego dnia nigdy nie zapomnę.

Dzień 13 - 6.IX
Z rana wiatr nie był zbyt mocy jednak ok. 10 zaczęło się rozwiewać. Na początku wiało offshore ale po jakimś czasie wiatr zmienił kierunek i wszyscy weszli do wody. Ja wziąłem żagiel 5,4, kóry na początku był ok. jednak po jakiejś godzinie pływania wiatr znowu przybrał na sile, więc postanowiłem zmienić deskę ze Screamera na Shifta oraz wymieniłem żagielek na 4,2. I w takich super warunkach, ucząc się skoków na falach pływałem do 15 kiedy to zaliczyłem mega katapę i rozwaliłem cały dziób w desce - na szczęscie miałem ubezpieczenie które nie okazało się zbędnym wydatkiem. Muhamed jednak nie był zachwycony a z jego ust padło: "O shit". Na dziś miałem już dosyć.

Dzień 14 - 7.IX
Niestety to już ostatni dzień w Dahab. Pływanie cały dzień na żaglu 5,3 Superstar. Na początku popłynąłem na lagunę na speeda gdzie przez kilka godzin biłem swoje rekordy prędkości i ćwiczyłem rufki. Potem wróciłem do Helnanu i pływałem tam co raz uskuteczniając skoki, nie zwracałem już uwagi na krwawiące dłonie- przecież to już ostatni dzień,a więc dawałem z siebie wszystko. Zakończyłem po 17 totalnie wymęczony. Wieczorem odbyło się małe spotkanie w bazie nurkowej gdzie z poznanymi nurkami raczyliśmy się egipskim piwem i shishą.

Podsumowanie
Wyjaz naprawdę super, wiem że jeszcze kiedys tam wrócę, bo i nurkowanie trochę mnie wciągnęło no może nie tak jak windsurfing, ale w przyszłości zamierzam zrobić sobie jakis patent i ponurkowac troche głębiej niż 12m.

Trochę fotek z pływania.
.:: wykonanie - Mike : współpraca - cała grupa ::.